poniedziałek, 30 czerwca 2014

Nie umiałam wymyślić tytułu. :-)

Witam. Uradowana piszę, że zaczęły się nareszcie wakacje. Koniec szkoły, ganiania, wkuwania, odrabiania lekcji, przejmowania się brakiem czasu. Więcej czasu na leniuchowanie, wyjazdy no i oczywiście lalki. Od jakiegoś czasu mam przygodę z maszyną do szycia, ale jak na razie dom lata tylko w poduszkach *w*. Próbowałam uszyć spodnie, ale.... wolę nie mówić jak wyszły :). Jednak przynajmniej mam zajęcie, pewnie kiedyś, może się nauczę, jak szyć.  Chciałabym przeprosić za kolejny okres nie pisania, nie będę mówić że mam mało czasu - mam go za dużo. Po prostu mi się nie chciało, albo nie miałam pomysłu na zdjęcia. Ale mogę zapewnić was, że podczas wakacyjnych wyjazdów na pewno jeszcze was zasypię Alicją, a może i  kimś innym....... może. Zdjęć mało, ale potem jeszcze dołożę. Zdjęcia, uważam za udane. Zauroczyły mnie te kwiatki, przy których stoi moja lala. Były też różowe. Nie wiem jak się nazywają ale muszę takie mieć c:
Zdjęcia, jakby co, robiłam w parku południowym, we Wrocławiu. Post i zdjęcia dedykuję Pani Monice, którą serdecznie pozdrawiam i dziękuję jej za obserwowanie mojego bloga ;)





No to jeszcze taki bonusik Diana z Alicjuszem





No to narazki >.<

sobota, 14 czerwca 2014

Na wrocławskim parapecie.

Tak wiem, wiem. Opuściłam te dwa tygodnie. Przepraszam więc za to, ale po prostu nie miałam czasu. A zwłaszcza w tych siedmiu dobach. Oceny końcowe nie czekały i w magiczny sposób wypełniły cały (no, prawie cały) dziennik. Alicja, trzeba przyznać, nie była z tego powodu zadowolona, ale w końcu się doczekała pleneru. Już odliczam dni do wakacji. Nie mogę się już doczekać. W sumie i czasu będzie o wiele więcej. Ale pomimo, że to jeszcze kilka dni, to i tak idą baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo wolno. Aktualnie jestem wraz z bratem we Wrocławiu u mojej babci. Z weekendu jak najbardziej korzystam, więc i porobiłam parę zdjęć. Ta oto i mój post. Szczerze i nieskromnie powiem,  że z tych zdjęć i tych ze wzeszłego posta jestem bardzo dumna :).  W Warszawie, nie mogłam się powstrzymać od kupienia dwóch ślicznych zawieszek, które przerobiłam na torebeczki dla Alicji. Mała, gdy zobaczyła te słodkie nadruki to prawie, że latała. Lecz przynajmniej przez moją nieobecność miała się czym zajmować. Oczywiście Alicjuszem, który jak się okazało, śpi u Alicji w łóżku. Lecz nie przedłużając: biały parapet, Wrocław, Alicja i zdjęcia.






Choć zdjęcia jakotako podobne, podobały i się, więc postanowiłam je dodać :).
To chyba na tyle.
Papa!